- rozważania o Monarze przed zbliżająca się rocznicą śmierci Marka Kotańskiego.
Kilka lat temu fundusze Unii Europejskiej zostały ulokowane na poziomach regionalnych, a dokładniej wojewódzkich.
Gdyby Stowarzyszenie Monar posiadało istniejące przez wiele lat Oddziały Regionalne (zlikwidowane uchwałą Zarządu Głównego w 2009 r.) i gdyby te oddziały posiadały osobowość prawną, to mogłoby co roku startować do programu grantowego w dziale Kapitał Ludzki, choćby po to, by przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu swoich podopiecznych pomagając im uzyskiwać umiejętności niezbędnych na otwartym rynku pracy.
Licząc po jednym grancie na województwo byłoby to 16 x ok. 1 mln 500 tys. w każdym województwie - co daje 24 mln PLN – tyle Monar od kilku lat mógłby wydawać na powrót do odpowiedzialnych ról społecznych swoich podopiecznych (to jest minimum). Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Czy to jest grzech zaniechania?
Jak się to ma do dobra Pacjenta w społeczności terapeutycznej, gdzie praca jest lekarstwem na chorobę?
Pacjenci którzy ukończą leczenie ale nie znajdą pracy, nie uzyskają bezpieczeństwa socjalnego i nie będą mieli satysfakcji zawodowej i radości z trzeźwego życia - wrócą za jakiś czas do Monaru, a podatnicy będą płacić za ich długie, drogie i mało skuteczne leczenie…
Kilka lat temu z powodzeniem został zrealizowany wspólny projekt Monar Mazowsze i Monar Małopolska z funduszy unijnych właśnie pomagający Pacjentom uzyskać potrzebne im kompetencje zawodowe.
Krakowskie Towarzystwo Pomocy Uzależnionym mając na uwadze potrzeby Pacjentów leczonych w małopolskich placówkach Monaru (Dom Monaru, Dom GWAN, Poradnia Monar, Dom Markot w Tuchowie) i innych instytucji (Program metadonowy, Poradnia przy Stoczniowców), by im pomóc na zwiększenie szans zawodowych – zrealizowało projekt „Ty też potrafisz”, w którym uczestniczyło ponad 200 osób. Zdobywali umiejętności w zakresie: operator koparko-ładowarki, wózków widłowych, kucharz, glazurnik, opiekun osób starszych, maniucire – pedicure - stylistyka paznokci, tipsy, wizaż, tatuaż, florystyka, organizacja ślubów, nowoczesne techniki sprzedaży, księgowość. Ok.100 osób odbyło kursy prawa jazdy. A przecież mógł to zrobić Monar.
Ale aktualne władze Monaru nie były zainteresowane rozwojem Stowarzyszenia, a raczej jego degradacją w kierunku centralizacji, która jak wiadomo osiągnęła już chyba apogeum – Przewodnicząca Zarządu Głównego posiada Zarząd składający się ze swoich podwładnych, zawodowo zależnych osób.
Kuriozalną była sprawa powołania przez ten zarząd „komisarza” do ośrodka w Krakowie, było to działanie niezgodne z prawem. W wyniku interwencji adwokata Zarząd Główny zmienił wadliwą uchwałę, o czym poinformowano chyba tylko samego adwokata, kilkunastu pracowników straszonych „zarządem komisarycznym” nikt nie przeprosił za manipulację.
W dzisiejszym Monarze, który przed opinią publiczną starannie jest ukrywany za legendą Kotańskiego – ani Pacjent ani pracownik się nie liczy. Liczy się kasa, którą liczą niektórzy, ci którzy są w łaskach u pracodawcy, liczy się płacenie „haraczu” i liczone są wpływy z „haraczu” w skorumpowanym Stowarzyszeniu Monar – znałem Marka Kotańskiego i mam pewność, że nie o to mu chodziło!!!
Marek Zygadło