poniedziałek, 18 lipca 2011

Czym się różnią dociążenia od konsekwencji albo zadań korygujących ?

W dniu 2 września 2010 r. w siedzibie Stowarzyszenia Monar w Warszawie przy ul. Nowolipki 9 b odbywały się dwa spotkania:

pierwsze, to posiedzenie Zarządu Głównego (ZG)  podczas którego uchwalono likwidację Centrum Terapii Narkomanów Monar w Krakowie – decyzję tę oprotestowały kluczowe Osoby pracujące w branży z Polski i całego Świata, ale na takie protesty ZG jest zaimpregnowany;

drugie - to spotkanie kierowników placówek z dyrektorem biura Pawłem Korlińskim oraz główną księgową  Beatą Marzec. Chwilami spotkanie to zaszczycała swoją obecnością Jolanta Łazuga Koczurowska, przewodnicząca ZG Monar.

Drugie spotkanie poświęcone było sprawie statusu pożytku publicznego dla Stowarzyszenia Monar. Pracownicy biura przekonywali kierowników, że to nie ma sensu.

Z różnych kalkulacji wynikało, że 1% jest już dawno zagospodarowany przez inne NGO i Monar nie ma większych szans na więcej niż 500.000 zł rocznie – i tyle , a może więcej kosztowałby audyt wszystkich placówek Monaru wymagany przy posiadaniu statusu organizacji pożytku publicznego (opp).

Zdaniem pracowników biura największym problemem byłoby, gdyby przy przekroczeniu limitu wynagrodzeń trzeba by było zarejestrować działalność gospodarczą, a Stowarzyszenie Monar nie ma w Statucie zapisu o prawie do prowadzenia działalności gospodarczej. Przy aktualnej ordynacji wyborczej zmiany w statucie są niemal niemożliwe, bo nie sposób zebrać 2/3 członków organizacji…

Zupełnie niezrozumiała stała się sytuacja, kiedy po podpisaniu przez kierowników deklaracji, że nie chcą dla Monaru statusu opp  (decyzję powinni podejmować raczej członkowie stowarzyszenia, a nie grupka kierowników) – P. Koczurowska powiedziała: „ja to bym chciała, żeby Monar miał status opp”. Po tym jak dyrektor i księgowa przekonywali o bezsensie opp wyszło na to, że „nie wie lewica, co robi prawica”, a może wie doskonale, lepiej niż by się mogło wydawać…

Bardzo żałowałem, że nie miałem ze sobą dyktafonu, jak P. Przewodnicząca informowała, że ma dość mówienia dziennikarzom, że w Monarze nie ma dociążeń, i że absolutnie zabrania używania w jakiejkolwiek dokumentacji tego  słowa, które można przecież zastąpić np. „konsekwencjami”.

Spieszę wyjaśnić, że dociążenia to nic innego jak kary, nieraz bardzo poniżające, które otrzymują pacjenci od innych Pacjentów lub od kadry. Karanie za uchybienia, za „brak postępów w leczeniu” to nic innego jak dowód słabości systemu terapii, brak kompetencji terapeutycznych kadry – to nawet nie jest tresura,  raczej coś na kształt „fali” w wojsku. „Ja w czasie leczenia dostałem w kość, to ty też musisz dostać.” Można to jakoś tłumaczyć w wykonaniu byłych Pacjentów, ale czym są powodowani certyfikowani specjaliści terapii uzależnień posługujący się „dociążeniami”  ?

Dociążenia wróciły do Pleszowa. Ostatnio jeden pacjent nosił pieczątkę Monaru na czole.
W niektórych ośrodkach inwencja twórcza jest ogromna, dociążenia określa się jako „zadania korygujące”...
Marek Zygadło